sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 18 "Babskie Rozmowy"

Dedykowany Codessie za wierne trwanie i komentowanie każdego rozdziału i wyrażaniu wszystkich swoich emocji :)

Gabriella's POV

- Zabiję cię kiedyś, naprawdę! - wydukałam pomiędzy napadami śmiechu. - Jak można było mnie tak przestraszyć! - krzyknęłam oskarżycielsko w stronę moich dwóch, zwijających się teraz ze śmiechu przyjaciółek.
- No przepraszam że spojrzałam na nie ten numer co trzeba! - krzyknęła Sylvia. - Gdybyś jak wariatka nie rozwaliła telefonu to zdążyłabym ci to wyjaśnić! Ale niee. Który to już telefon w tym miesiącu?
- Czwarty, ale ciii. - zaśmiałam się. - Ty. - zwróciłam się do Mary. - Masz szczęście że leżałam na łóżku kiedy od ciebie odebrałam. A tak w ogóle to dzięki za tą przykrywkę. - westchnęłam. Moje przyjaciółki. Mary wiedziała, jak zareaguję kiedy mi powie o nim.
- Nie ma sprawy. Uznałam, że powinnaś jak najszybciej dowiedzieć się że go widziano w Londynie. I wiedziałam jak zareagujesz więc załatwiłam ci przy okazji ten program. Nie miałam żadnych ukrytych zamiarów. - puściła mi oczko.
- Ej, a ten cały "Hazz" o którym paplasz od kilku tygodni... Nie wydało się dziwne że zrobiłaś taki dramat? Albo Jamiemu? On zna cię dużo lepiej, przecież...
- Wiadomo, że jestem wariatką więc nie zrobiło to na nim wrażenia. - zaśmiałam się. -  Nie wydaje mi się, żeby coś ogarnął. A kiedy dzwoniłaś byłam akurat z Harrym.. I kiedy wrócili trochę się ogarnęłam, chyba. Loczek chyba mi uwierzył.
- Dziwię się że Jamie ci uwierzył... - stwierdziła Sylv mieszając swoją kawę i obdarzając mnie poważnym spojrzeniem. - Nie masz przecież skłonności do przesadzania.
- Raz mogło mi się zdarzyć. - puściłam jej oko. Wlałam mleka do herbaty i uniosłam filiżankę do ust.
- Jakbyś nie mogła się raz napić kawy. - zaczynała marudzić jak zwykle Mary. Kawa w jej życiu to podstawa.
- Wiesz, że nie mogę. Poza tym... Ty też będziesz musiała ograniczyć kofeinę. - przypomniałam jej. Z kubkiem przy ustach znieruchomiała.
- No tak... - wyszeptała. - Ale trudno, wszystko dla zdrowia mojego maleństwa! - położyła rękę na jeszcze płaskim brzuchu. Była bardzo szczęśliwa. Jej narzeczony też, dawno nie widziałam u nikogo takiej radości.
- No to za twoje przyszłe maleństwo, które Bogu dzięki nie jest moje! - stuknęłyśmy się we trzy.
- Masz rację, jesteś stanowczo za młoda. - stwierdziła szybko Mary. - Bardzo dobrze, że jest moje. Ale dobrze, że lubisz dzieci, przynajmniej będę miała opiekunkę.
- Przykro mi, naprawdę, ale zapełniłaś mi już kalendarz. - zaśmiałam się.
- Nie martw się, przez 8 miesięcy dużo może się wydarzyć. - pokazała mi język.
- A przechodząc do mniej przyjemnych tematów... - sprowadziła nas na ziemię Sylvia.
- Czekaj. - przerwała jej jeszcze. - Ja muszę wiedzieć co zaszło pomiędzy nią a pewnym gościem o kręconych włosach.
O nie.
- A no właśnie... - Sylv od razu podłapała temat.
No to nie żyję.
- Dajesz młoda. Jak na spowiedzi. - śmiała się Mary.
- Emm... - zawahałam się. - To już wolę żebyście pytały! - jęknęłam na widok ich cwanych uśmieszków. Dlaczego ja byłam najmłodsza?!
- To ja zaczynam. - odezwała się Sylvia. - Po pierwsze na jakim stadium jesteście?
- I czy jesteście parą! - dorzuciła się Mary. I zaczęło się...
- Uprawialiście seks?
- Jeśli tak to tym razem w jakim nieodpowiednim miejscu?
- Przyłapali was?
- Ile ma lat?
- Kolor oczu i włosów.
- Wysoki?
- Ej! - urwałam im tą litanię. Co za baby. - Może dacie mi odpowiedzieć? - spytałam zrezygnowana. Niemo mi na to pozwoliły.
- To tak: Stadium? Em... Nie wiem o co ci chodzi. Tak, jesteśmy parą. Tak, uprawialiśmy seks i zanim mi przerwiesz, - wskazałam na chcącą się odezwać Sylvię. - nie nie opowiem ci tego w szczegółach zboczeńcu. W kuchni, tak przyłapali nas. Ma 19 lat, zielone oczy i brązowe, kręcone włosy. Tak jest wyższy ode mnie.
- Skarbie od ciebie każdy jest wyższy. - zadrwiła Mary. - Czyli rok starszy...
- W kuchni?! - dławiła się ze śmiechu Sylv. - Serio?! Nie mów mi że jeszcze wszyscy was złapali!
- Zamknij się. - mruknęłam. - Teoretycznie tylko Jamie i na tym zostańmy.
- Jak możesz mi nie opowiedzieć! - zaczęła się kłócić.
- Nie! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. - To nie na twoją głowę.
- Teraz się już nie wywiniesz! - wycelowała we mnie.
- Nie dzisiaj! - jęknęłam. - Czy ty nie możesz pójść na randkę? Wiesz, przeżywanie tego jest o niebo lepsze od słuchania o tym. - spojrzałam na nią.
- Doobra. - poddała się. Wiedziałam, że to zadziała.
- Ale nie myśl, że już skończyłyśmy! -  Mary pogroziła mi palcem. - Ale no dobra. To tak, z tego co się dowiedziałam to widziano go trzy razy, skarbie.
Zmroziło mnie. - Kiedy?
- Wczoraj. Nie wydaje mi się, żeby ciebie szukał. Nawet nie zbliżył się do twojej dzielnicy.
- Kocham twojego Matta, wiesz? Nie ma to jak detektyw po prostu. - westchnęłam uspokojona. Londyn jest ogromny. On nie wie gdzie mieszkam. Nagle coś mi wpadło do głowy.
- Poczekaj... Nie zbliżył się do mojej starej czy nowej dzielnicy? - chciałam się upewnić.
- Do żadnej skarbie. - pocieszyła mnie od razu.
- Czyli nie chodzi mu o mnie.
- Nie wiem, skarbie. Zobaczymy. Będzie dobrze, jestem pewna.
- Taak... Wcześniej udało mi się zwiać mu tylko dlatego, że weszłam na scenę. Nikt się nie spodziewał, że wejdę na tak zwany świecznik, więc się nie domyślili. Zmieniłam nazwisko. Kolor włosów z naturalnego w rudy. Nie chcę do niego wracać...
- No wiem... Ale teraz będziesz musiała wrócić... Ten program chce wokalistki, nie tancerki.
- Nie zmienię już. Nie lubiłam go. - zaśmiałam się. - Po prostu się ujawnię i już.
- Rany jak Hannah Montana! - krzyknęła Mary.
- Chcę zauważyć, że ja to wymyśliłam pierwsza. - obruszyłam się.
- No już, nieważne. Skupmy się na tym co trzeba. Po pierwsze: nie przejmujemy się nim na razie, nie ma sensu. Po drugie: Ujawniasz, że Lena Iwanienko, Lena piosenkarka i Gabriella Evans tancerka to ta sama osoba. Po trzecie: idziesz do programu i będziesz się zajebiście bawić. Muszę ci załatwić jakiś koncert... - skończyła Mary. Przewróciłam oczami. Jej to coś powiedzieć...
- Po pierwsze: muszę się nim trochę poprzejmować, przynajmniej dać znać ojcu. Po drugie: Nie będę mówić swojego nazwiska prawdziwego. Nie po to je zmieniałam. Przecież tylko dlatego udało mi się w jakiś sposób ukryć...Ważne że nie poznali mnie jako wokalistki  teraz tancerki. Po trzecie: masz rację, będę się zajebiście bawić, i nie nie chcę koncertu!
- Dobra, dobra! A tak właściwie to jaki ty masz naturalny kolor włosów? - zastanowiła się Mary.
- Czarne. - zaśmiałam się.
- Tak w ogóle, czy on cię może w jakikolwiek sposób jeszcze znaleźć? - spytała szybko Sylvia. - Może tylko panikujemy.
- Nie wiem. - szepnęłam dopijając herbatę. - Zobaczymy. Jedno co wiem, to to że nie zamierzam dostać kolejnej kulki na jakimś koncercie. Lecę.
- Uważaj na siebie. - krzyknęły za mną, gdy wychodziłam z kawiarni. - I kup telefon!!!

- Już po egzaminach!!!
Zaczynam was rozpieszczać :) Czyli rozdziały będą dużo częściej :)
Zaczyna się dziać, co? ;)
Piszcie co myślicie :)
Pamiętajcie, że zawsze możecie pytać na asku
Zapraszam was na moje nowe tłumaczenie!
Przeczytałeś/łaś -> Skomentuj 

NOWE TŁUMACZENIE!

http://tlumaczenie-it-started-with-a-tweet.blogspot.com/
Zapraszam na swoje nowe tłumaczenie :) Mam nadzieję że odwiedzicie i że się wam spodoba :)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 17 "Fatalna Pomyłka"

Gabriella's POV

Po tym jak mój telefon roztrzaskał się na drobne kawałeczki, nie mogłam dopuścić do siebie żadnej myśli. Nie mam pojęcia, jak długo stałam bez ruchu, ale kiedy już się opamiętałam, rzuciłam się do notesu i przekartkowałam go. Zaczęłam liczyć. I myśleć. Nie mogłam zrozumieć jak się to mogło stać. Czy to się mogło stać? Byłam pewna, że nie. Próbowałam sobie przypomnieć jakąś ostatnią, hmm.. nazwijmy to przygodę. I nikt nie przychodził mi do głowy. A jeśli Sylvia miała zadzwonić do Mary? Nie do mnie? Rzuciłam się do swojego sponiewieranego telefonu, który nie nadawał się do jakiegokolwiek użytkowania. Musiałam szybko jakiś znaleźć. Jakby na zawołanie, rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i przez szparę w nich zajrzała do środka głowa Jamesa.
- O dobrze, że jesteś ubrana. - pokiwał z zadowoleniem głową, zapewne pijąc do naszej wcześniejszej rozmowy. - Oprowadziłabyś nas może po tej drugiej części, co? - zanim zdążył skończyć, już byłam przy nim przeszukując jego kieszenie. Odnalazłam przedmiot swojego zainteresowania i weszłam w kontakty, by znaleźć numer do Sylvii.
- Nie masz numeru do Danvers? - zawołałam i minęłam zdezorientowanego chłopaka w drzwiach. Zbiegłam na dół i podobnie potraktowałam Eda. Niestety, on także go nie miał. Jezu co za przyjaciele.
- Wychodzę! - zawołałam łapiąc pierwsze kluczyki które wpadły mi w ręce i wybiegłam szybko z domu.

Harry's POV

Nie powinienem był wychodzić z tego łóżka. Nie powinienem. Stanowcze, duże, wielkie NIE. Niestety za późno. Cała szóstka (4/5 1D, Ed i James) posadziła mnie na wysokim krześle w kuchni i obległa ze wszystkich stron. Pytali i nawet nie dawali mi szansy żebym odpowiedział, tylko odpowiadali sobie sami. Nie żebym miał ochotę im o wszystkim mówić.
- Hazz! - wydarł mi się Lou do ucha. - Odpowiesz mi wreszcie? - patrzył na mnie spode łba.
- Możesz powtórzyć? Zamyśliłem się. - wymamrotałem za co szybko dostałem w łeb.
- Pyta cię o coś bardzo oczywistego, o czym i tak wszyscy wiemy, mimo że tylko James to widział. - powiedział Zayn, na co poczułem się jeszcze bardziej skonsternowany.
- Pytał czy go zdradziłeś! - nie mógł powstrzymać śmiechu Sheeran.
- Noo - zaciąłem się na chwilę. - A nie było widać? - spytałem z głupim uśmieszkiem, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać. Na twarzy kumpla zajaśniał największy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem. Przebił chyba nawet Horana. Chociaż teoretycznie powinien być niezadowolony....
- Ha! - krzyknął. - Wygrałem!
- Co wygrałeś? - obruszył się Malik. - Przecież nie powiedział, że są razem, tylko że się przespali.
- Tak właściwie.. - wciąłem się im. - To jesteśmy.
I zapadła cisza. Malik wytrzeszczył na mnie oczy, a Ed  i James wymienili znaczące spojrzenia, które rozumieli tylko oni.
- Jesteście parą? - wydukał Zayn. Pokiwałem głową. - Ty i Gabi? - upewniał się. Znowu potwierdziłem.
- No ja kurwa nie wierzę, że przegrałem - westchnął.
- A taki byłeś pewien! Hahaaha mówiłem ci, że mu się uda. - Lou zaczął tańczyć. No tak, w końcu życzył mi lepiej w sprawie z Gabi, niż moja własna matka kiedykolwiek przy czymkolwiek.
- Stary, gratulacje! - Lou prawie zwalił mnie na podłogę. Kiedy próbowałem się wyswobodzić z jego uścisku, reszta też rzuciła się na mnie. Widząc co przeżywam, po kilku minutach James zaproponował:
- Może byśmy w końcu obejrzeli tą drugą część domu? Pójdę po Gabi. - i nie czekając na odpowiedź, udał się w kierunku schodów, jednocześnie swoim pomysłem ratując mnie od dalszych pytań. Znając chłopaków, tylko na trochę. Wiedziałem, że szybko się im nie wywinę. W końcu to niespotykane. Ja i związek.
- Pasujecie do siebie. - odezwał się stojący przy mnie Sheeran. I jakby czytał mi w myślach dokończył: - I jedno i drugie ma nawalone do głowy i nie wie już co to znaczy "związek". Uśmiechnąłem się. Miał zupełną rację. Wiedziałem, że moja dziewczyna jest po jakiś przejściach i mimo że jeszcze ich nie poznałem, to byłem bardziej niż pewien że niedługo to z niej wyciągnę. Minęła jeszcze chwila, kiedy małe tornado zbiegło po schodach i pruło prosto w moją stronę. A raczej tego kto stał obok mnie. Doskoczyła do Eda i zaczęła mu przeszukiwać kieszenie. Kiedy znalazła telefon, zaprzestała, coś sprawdziła. Odrzuciła mu i ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Zanim wyszła podbiegła jeszcze do mnie, wskoczyła na mnie, oplatając moje biodra swoimi nogami. Dała mi mocnego całusa w same usta, po czym oderwała się ode mnie, chwyciła klucze od samochodu i wybiegła, mówiąc, a raczej krzycząc, że wychodzi.
- Emmm... Co tu się właśnie stało? - zaczął Li.
- Nie wiem. Ale zjadłbym coś. - podsumował Niall.

Gabriella's POV

 - Zabiję cię kiedyś, naprawdę! - wydukałam pomiędzy napadami śmiechu. - Jak można było mnie tak przestraszyć! - krzyknęłam oskarżycielsko w stronę moich dwóch, zwijających się teraz ze śmiechu przyjaciółek.

ZAKŁADKA "BOHATEROWE" ZOSTAŁA ZAKTUALIZOWANA!

Hejjo, dodaję wam POŁOWĘ tego rozdziału, bo nie chcę żebyście musiały tak długo czekać, ale nie mam czasu, żeby napisać cały. Ale na szczęście jeszcze tylko tydzień i będzie po wszystkim :)
Nie wiem jak dodam drugą część, ale prawdopodobnie w oddzielnym poście, potem połączę je w jeden, więc pilnować się :) Jak myślicie, co będzie dalej? KOMENTUJCIE, kocham was! A no i na prawdę nie wiem kiedy dodam następny, bo tak jak pisałam wcześniej, EGZAMIN wisi nade mną ;p Ale tak jak zapowiadałam, i nie zamierzam się wykręcać, potem będę rozpieszczać :)) - czarna

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 16 "Pomieszane Emocje"

Dziewczyna rozszlochała się jeszcze bardziej. Nie rozumiałem, dopóki nie zobaczyłem od kogo jest mail i co w nim jest.

James's POV

Właściwie... To nie, nie rozumiałem.
- Emm... - zawahałem się, spoglądając na dziewczynę zanurzoną w opiekuńczym uścisku chłopaka. - Tobie się reakcje pomieszały? Jakieś spięcie w mózgu masz czy co?
- Nic mi się nie pomieszało, poza tym nawet jeśli to przecież norma. W końcu jestem wariatką. - chlipnęła, mocniej wtulając się w Stylesa, który głaszcząc ją delikatnie po plecach, uspokoił ją w krótkim czasie. Zacząłem się zastanawiać. Coś musiało być z nim na rzeczy. Nawet mi nigdy nie udało się zrobić tego tak szybko.
- Jesteś pewna? - chciałem się upewnić, ledwo powstrzymując śmiech, za co zostałem spiorunowany zielonym spojrzeniem.
- Tak. - oderwała się od chłopaka i wzięła ode mnie telefon. - No popatrz! - przystawiła mi telefon pod sam nos.
- Widziałem. I gdzie widzisz problem warty takiej reakcji? Zachowałaś się jakby ci co najmniej pół rodziny wystrzelano. - chciałem zadrwić, ale jedyne co udało mi się osiągnąć to kolejna chwila ciszy. Kiedy spojrzała na mnie zaszklonymi oczami pełnymi szoku, uzmysłowiłem sobie co dokładnie powiedziałem.
- Gabi... - zacząłem, unikając pytającego wzroku Loczka.
- Nie ważne. - ucięła niemal od razu i jej oczy powróciły do telefonu. Nie drążyłem i wróciłem do tematu.
- Przecież to wspaniała propozycja! - ucieszyłem się, chwilowo zapominając o swojej wpadce.
- Ta, zajebista po prostu, śpiewana Jace, a ja nie jestem pewna czy chcę wrócić już teraz przed mikrofon. - mruknęła rzucając się twarzą do łóżka, pomiędzy nas dwóch. Tym razem nie udało mi się uniknąć badawczego spojrzenia zielonych oczu. Potrząsnąłem głową, na znak żeby na razie dał spokój.
- I z tego taka tragedia? - spytałem rozbawiony, mówiąc do jej nagich pleców. Chłopak cały czas pilnował, by żaden skrawek niepożądanego ciała nie wychylił się zza prześcieradła.
- A z czego? - spytała, nie odrywając głowy od materaca.
- Zgódź się. - zachęciłem. Prychając, oparła głowę na ręku.
- Jace... - przeciągnęła. - Wiem że mimo wszystko to świetna propozycja, ale... Ja sobie tego nie wyobrażam. - chciała wzruszyć ramionami. - Kiedy ja to wcisnę? Przed próbą, czy po próbie? Po czy przed sesją? Po czy przed nagraniami? - westchnęła. - Autentycznie nie mam gdzie. Poza tym... Tak jak mówiłam: nie wiem czy chcę wrócić na przód sceny. - zaznaczyła.
- Zrobisz jak zechcesz, wszystko można ci ustawić pod to. Decyzja należy do ciebie, ale wiesz... Bycie jurorem i to w takim programie to zajebista zabawa. - skończyłem wydostając się z pokoju, ledwo uciekając przed szybko nadchodzącą w moją stronę poduszką.

Harry's POV

Zrobiło się jeszcze ciekawiej. Po wyjściu Jamesa, Gabi wyjaśniła mi pokrótce o co chodzi z tą ofertą. W sumie fajna propozycja, warta przyjęcia, ale ten czas... To była najgorsza przeszkoda. A no i coś o czym brzdąkała po cichu. Powrót do mikrofonu? Mimo że, znam ją już trochę i tylu rzeczy już się dowiedziałem podczas naszych rozmów, nadal było tyle niepoznanych informacji. W każdym razie, z naszego dnia w łóżku nic nie wyszło. Kilkanaście minut leżałem jeszcze, przetrawiając wszystko co mi powiedziała i co zgrabnie ominęła, a ona krzątała się po pokoju i ogarniała się. Juror w The Voice UK. Już nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć ją w tym fotelu. Znaczy, jeśli tylko się zgodzi.  Zaczęło mnie zastanawiać: czy ona kiedyś była wokalistką? Wszystko na to w sumie wskazywało, trzeba będzie to sprawdzić. Po jakimś czasie walnęła się do mnie na łóżko z notesem, telefonem i długopisem.
- Trzymaj. - wcisnęła mi komórkę do ręki. Otwarty był plik z terminami programu. Co, gdzie, kiedy, jak. - Będziesz mi mówił dzień, ten który jest tam wymieniony. - poinstruowała mnie. - I potem godziny. W notatkach będziesz zapisywał dni, które mi kolidują. - Postukała długopisem w okładkę notesu. - Zobaczymy jak dużo ich będzie. A potem zdecyduję, czy jestem gotowa. - wymruczała już chyba sama do siebie. Ale ja usłyszałem. I zamierzałem pociągnąć ją za język, w sprawie tego czego się jeszcze dzisiaj nie dowiedziałem. - To co, zaczynamy? - westchnęła przewracając kartki. Pokiwałem ochoczo głową. W końcu byłem zwolennikiem takich programów. Gdyby nie one, One Direction nigdy by nie powstało.

Gabriella's POV

Cholerny telefon, mail, propozycja i James. Kiedyś marzyłam o czymś takim, teraz wydawało mi się to niemożliwe. Jednak takie nie było. Okazało się, że problem byłby tylko w dwóch dniach. I jak tu się nie zgodzić? Ale... Czy to już właściwy czas by wrócić w światło reflektorów? Tam z tyłu, jest mi bardzo dobrze, jakby nie patrzeć. A pierdolić to. Harry wyszedł... Mmm, Harry. Na chwilę zanurzyłam się w fantazjach. Czego ja bym nie chciała z nim zrobić? I kto by pomyślał, że mimo dopiero niecałego dnia razem, będzie mi z tą świadomością tak dobrze? Nie tak jak kiedyś... Ale chwila, wróć. Miałam zadzwonić. Szybko wykonałam telefon do... nigdy bym nie zgadła kto mi to zaproponuje. Moja przyjaciółka, chochlik jeden. Zastanawiało mnie tylko, czemu wykasował mi się sam jej numer... Taa sam. Nawet ja w to nie wierzę. Oznajmiłam jej, że się zgadzam.
- Wiedziałam! - usłyszałam pisk. - Czas wrócić na scenę, skarbie. Załatwić ci jakiś koncert? - spytała tonem mówiącym "Nie masz nic do gadania, muszę ci tylko podać termin". Zachichotałam.
- Proszę, nie wchodź w szczegóły tylko odwołaj. Nie mam teraz nawet na to czasu, serio. Zapełniłaś mi już wszystkie luki.
- Ugh, dobra, odpuszczę ci tym razem. Ale tylko teraz. - obie zaśmiałyśmy się. Doskonale wiedziałam o tym. - A no i następnym razem się odezwij, a nie rozłącz. To niegrzeczne. - rzuciła najbardziej poważnym tonem na jaki było ją stać. Zakończyłam z nią rozmowę i chciałam dołączyć do chłopaków, aby oznajmić im moje nowe przedsięwzięcie. Jednak powstrzymał mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Sylvia. A no tak, miała dziś odebrać nasze wyniki ze szpitala. Kochana przyjaciółka. Nie ma to jak wspólne badania.
- Hej skarbie! - zaświergotała do telefonu. Nie zdążyłam jej nawet odpowiedzieć, bo od razu zaczęła swoje.
- Mam dla ciebie genialną wiadomość! I jak ja się cieszę, że mogę ci ją osobiście przekazać, przynajmniej nie możesz tego ukryć! Teraz cicho, robię długą, dramatyczną ciszę... - ta, tak długą, że nawet gdybym chciała, bym się nie zdążyła odezwać.
- Ta da ta dam! Jesteś w ciąży skarbie! Będzie bobo! - usłyszałam i po raz drugi dziś telefon wysunął mi się z dłoni i upadł na podłogę, rozbijając się na malutkie części.

- Hejjj, co myślicie?? Jak wam się podoba? Chciałam wyjaśnić tamtą sytuację, żeby nie trzeba było długo czekać:) Ale nwm kiedy teraz dodam. Przypominam że mam egzamin, i że po nim, bd was rozpieszczać, żeby wynagrodzić te długie przerwy, które być może nastąpią :)))) KOMENTUJCIE!! To zawsze daje chęć do działania :) Pamiętajcie, że możecie wchodzić na aska i pytać bohaterów lub mnie :) do następnego! - czarna