James's POV
- Dzięki ci człowieku! Może nawet wybaczę ci to potknięcie na naszym feralnym koncercie. - wyśpiewała Gabi, przechodząc przez drzwi jej ulubionego zakładu fryzjerskiego.A tak poza tym: jak ona mogła to zauważyć?! Przecież tylko nie pomyliłem nic nie znaczący krok i to wtedy kiedy stałem z tyłu... a ona kurwa z przodu! Czasami naprawdę mnie przerażała. Z nami przyszedł tylko Liam, który stwierdził, że też skorzysta z okazji i zrobi coś fryzurą. Reszta bardzo go w tej decyzji wspierała, ale postanowili wyjść na szybkie zakupy, bo rzecz jasna wracając z trasy, nie mieli już nic czystego, a rzeczy jeszcze nie przenieśli do nas do domu. Oczywiście, nikogo nie zdziwi, jeśli powiem, że Paynea to nie dotyczyło, bo on podrzucił mi swoje ciuchy na kilka dni zanim wyjechali. Żaden z tamtych nie domyślił się, że zaradny tatuś zapakował też trochę ich rzeczy.
- Jean! - krzyknęła na widok jej najwspanialszego stylisty. Mężczyzna wylewnie ją powitał, podnosząc do góry i okręcając się z nią w okół własnej osi. Jak zwykle od razu zaczęli paplać po francusku. Jean wyraźnie karcił i strofował mojego Dzwoneczka. Ale ni cholery nie rozumiałem. Znienacka tamten wydarł się rozentuzjazmowany i poleciał do swoich asystentek.
- Co ty mu powiedziałaś? - jęknąłem. Wiedziałem, że zapowiada się długie, naprawdę długie czekanie na nią.
- Nic. - odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem, podskakując. Taa nic. Już w to wierzę.
- Payne! Przygotuj się na jakieś 3 godziny siedzenia tu. - mruknąłem. Wyjaśniając: byłem gejem, ale nawet mi nie uśmiechało się przez bite 3 godziny siedzieć na dupie u fryzjera i słuchać francuskich rozmów.
- Jean, masz wolnych jeszcze dwóch jakiś fryzjerów? Nie muszę mówić, że mają być dobrzy, bo u ciebie i tak wszyscy są najlepsi. - zapewniała go Gabi po angielsku. Od razu ten maluch ogarnął moją decyzję. Czasami mnie to przerażało, ale w podobny sposób wiedziałem niektóre rzeczy ja.
- Mon soleil! Oczywiście! Siadaj tam wiesz gdzie i poczekaj, zaraz sam umyję ci włosy. Wy tam! - zwrócił się do nas. - Też usiądźcie! Zaraz przyjdą moje asystentki, żeby was przygotować! - krzyknął do nas i gdzieś poleciał. Co za człowiek.
- Sam mistrz przyjmuje cię bez kolejki? - zdziwił się Liam. - I jeszcze sam cię przygotowuje. Niezłe względy. - zaśmiał się.
- Co ja poradzę, że on mnie po prostu uwielbia. - westchnęła na pokaz. Zanim zdążyliśmy zrobić cokolwiek jeszcze, jakieś dwie laski do nas podleciały i wcisnęły głowy w wodę. Po chwili można było usłyszeć francuskie świergotanie Jeana i Dzwoneczka.
- Oni tak zawsze? - spytał Payne, kiedy skończyły nas torturować i posadziły na obrotowych krzesłach.
- Tak. - zachichotałem. - Jak widzisz, ona potrafi przyciągnąć swoim urokiem praktycznie każdego. - i taka była prawda. Nigdy nikt nie traktował jej pośrednio. Albo ją kochali, albo byli o coś zazdrośni i przez to nienawidzili. Zazwyczaj były to kobiety. Nie żeby narzekała czy coś.
- Oo. - zawiesił się Payne. Chyba nawet nie muszę patrzeć. Jego długie włosy, poleciały na ziemię. Odważyłem się spojrzeć. O jednak nie do końca. Więc pewnie.... No tak. Odwróciłem się w stronę Dzwoneczka, za co od razu dostałem po uszach od fryzjera. Już jej oczy błyszczały Słowo daję, jak zawsze. Zmieniała fryzurę tak często, że czasami trudno było mi to ogarnąć. I za każdym razem i ona i jej fryzjer zalotnik byli tak samo podekscytowani. Nawet jeśli tylko farbował ją na zwykły blond czy coś. Ale... Artysta z artystą doskonale się rozumieją. Co im tam będę się mieszał w te ich "piski".
- Jean! - krzyknęła na widok jej najwspanialszego stylisty. Mężczyzna wylewnie ją powitał, podnosząc do góry i okręcając się z nią w okół własnej osi. Jak zwykle od razu zaczęli paplać po francusku. Jean wyraźnie karcił i strofował mojego Dzwoneczka. Ale ni cholery nie rozumiałem. Znienacka tamten wydarł się rozentuzjazmowany i poleciał do swoich asystentek.
- Co ty mu powiedziałaś? - jęknąłem. Wiedziałem, że zapowiada się długie, naprawdę długie czekanie na nią.
- Nic. - odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem, podskakując. Taa nic. Już w to wierzę.
- Payne! Przygotuj się na jakieś 3 godziny siedzenia tu. - mruknąłem. Wyjaśniając: byłem gejem, ale nawet mi nie uśmiechało się przez bite 3 godziny siedzieć na dupie u fryzjera i słuchać francuskich rozmów.
- Jean, masz wolnych jeszcze dwóch jakiś fryzjerów? Nie muszę mówić, że mają być dobrzy, bo u ciebie i tak wszyscy są najlepsi. - zapewniała go Gabi po angielsku. Od razu ten maluch ogarnął moją decyzję. Czasami mnie to przerażało, ale w podobny sposób wiedziałem niektóre rzeczy ja.
- Mon soleil! Oczywiście! Siadaj tam wiesz gdzie i poczekaj, zaraz sam umyję ci włosy. Wy tam! - zwrócił się do nas. - Też usiądźcie! Zaraz przyjdą moje asystentki, żeby was przygotować! - krzyknął do nas i gdzieś poleciał. Co za człowiek.
- Sam mistrz przyjmuje cię bez kolejki? - zdziwił się Liam. - I jeszcze sam cię przygotowuje. Niezłe względy. - zaśmiał się.
- Co ja poradzę, że on mnie po prostu uwielbia. - westchnęła na pokaz. Zanim zdążyliśmy zrobić cokolwiek jeszcze, jakieś dwie laski do nas podleciały i wcisnęły głowy w wodę. Po chwili można było usłyszeć francuskie świergotanie Jeana i Dzwoneczka.
- Oni tak zawsze? - spytał Payne, kiedy skończyły nas torturować i posadziły na obrotowych krzesłach.
- Tak. - zachichotałem. - Jak widzisz, ona potrafi przyciągnąć swoim urokiem praktycznie każdego. - i taka była prawda. Nigdy nikt nie traktował jej pośrednio. Albo ją kochali, albo byli o coś zazdrośni i przez to nienawidzili. Zazwyczaj były to kobiety. Nie żeby narzekała czy coś.
- Oo. - zawiesił się Payne. Chyba nawet nie muszę patrzeć. Jego długie włosy, poleciały na ziemię. Odważyłem się spojrzeć. O jednak nie do końca. Więc pewnie.... No tak. Odwróciłem się w stronę Dzwoneczka, za co od razu dostałem po uszach od fryzjera. Już jej oczy błyszczały Słowo daję, jak zawsze. Zmieniała fryzurę tak często, że czasami trudno było mi to ogarnąć. I za każdym razem i ona i jej fryzjer zalotnik byli tak samo podekscytowani. Nawet jeśli tylko farbował ją na zwykły blond czy coś. Ale... Artysta z artystą doskonale się rozumieją. Co im tam będę się mieszał w te ich "piski".
Harry's POV
Siedzieliśmy w samochodzie już od dobrej godziny. Ile można siedzieć u fryzjera?
- Może powinniśmy pójść po nich czy coś. - zastanawiał się Niall. Wcześniej mnie musieli trzymać. Ja już byłem gotowy dawno by tam pójść. Teraz nie trzeba było mnie zachęcać.
- To idziemy! - zakomenderowałem. Ruszyliśmy w stronę salonu. Wchodząc do środka, od razu rzucili nam się w oczy chłopcy w nowych, nie powiem niezłych fryzurach. Po Gabi, ani śladu. Tylko ta dwójka i francuskie świergolenia o włosach.
- No, dobrze, że przyszliście. Siadajcie na fotelach, jak chcecie coś sobie zrobić. Nigdzie nie dostaniecie takiej obsługi jak tu. - westchnął James, wyraźnie już znudzony. Cała nasza czwórka ochoczo przystała na propozycje i po chwili już się nami zajęto. Nie dziwiło mnie to, zapewne i tu Gabi ma jakieś wtyki. Nie wiem, czy już do końca zwariowałem, ale wydawało mi się, że te wszystkie francuskie słówka wypowiadane są głosem, bardzo podobnym do Gabi.
- Gabi mówi po francusku? - wymsknęło mi się.
- A nie słyszysz? - James przewrócił oczami. Czyli miałem rację! Wszyscy po jakimś czasie siedzieliśmy już w tej poczekalni. No, oprócz Nialla, któremu jeszcze nie ogarnęli fryzurki. No tak, większe wymagania. W końcu farba. Jakiś nawiedzony gość się nim zajmował. Nie powiem, tak przerażonego Horana dawno nie widziałem. Z innego powodu niż brak jedzenia czy coś rzecz jasna.
- Nie no, ja mam dosyć! - wkurzył się James. - Idę zobaczyć ile jej się zejdzie jeszcze. - i wyszedł. Jaką ja miałem ochotę pójść z nim! Daleko nie uszedł, bo kilkanaście sekund później wrócił z zaciśniętymi pięściami.
- I? - spytał Zayn, któremu wcale a wcale nie przeszkadzało to czekanie. Jako jedyny z nas, uwielbiał takie rzeczy.
- I nie wiem. Bo mnie ten francuzi... - nie dokończył, bo zaczął się śmiać z miny Lou, który wpatrywał się w coś za jego plecami.
- Na co się lampisz? - zarechotał Horan, który już do nas dołączył. Spojrzałem w tą samą stronę. Woow. Niezła zmiana.
Siedzieliśmy w samochodzie już od dobrej godziny. Ile można siedzieć u fryzjera?
- Może powinniśmy pójść po nich czy coś. - zastanawiał się Niall. Wcześniej mnie musieli trzymać. Ja już byłem gotowy dawno by tam pójść. Teraz nie trzeba było mnie zachęcać.
- To idziemy! - zakomenderowałem. Ruszyliśmy w stronę salonu. Wchodząc do środka, od razu rzucili nam się w oczy chłopcy w nowych, nie powiem niezłych fryzurach. Po Gabi, ani śladu. Tylko ta dwójka i francuskie świergolenia o włosach.
- No, dobrze, że przyszliście. Siadajcie na fotelach, jak chcecie coś sobie zrobić. Nigdzie nie dostaniecie takiej obsługi jak tu. - westchnął James, wyraźnie już znudzony. Cała nasza czwórka ochoczo przystała na propozycje i po chwili już się nami zajęto. Nie dziwiło mnie to, zapewne i tu Gabi ma jakieś wtyki. Nie wiem, czy już do końca zwariowałem, ale wydawało mi się, że te wszystkie francuskie słówka wypowiadane są głosem, bardzo podobnym do Gabi.
- Gabi mówi po francusku? - wymsknęło mi się.
- A nie słyszysz? - James przewrócił oczami. Czyli miałem rację! Wszyscy po jakimś czasie siedzieliśmy już w tej poczekalni. No, oprócz Nialla, któremu jeszcze nie ogarnęli fryzurki. No tak, większe wymagania. W końcu farba. Jakiś nawiedzony gość się nim zajmował. Nie powiem, tak przerażonego Horana dawno nie widziałem. Z innego powodu niż brak jedzenia czy coś rzecz jasna.
- Nie no, ja mam dosyć! - wkurzył się James. - Idę zobaczyć ile jej się zejdzie jeszcze. - i wyszedł. Jaką ja miałem ochotę pójść z nim! Daleko nie uszedł, bo kilkanaście sekund później wrócił z zaciśniętymi pięściami.
- I? - spytał Zayn, któremu wcale a wcale nie przeszkadzało to czekanie. Jako jedyny z nas, uwielbiał takie rzeczy.
- I nie wiem. Bo mnie ten francuzi... - nie dokończył, bo zaczął się śmiać z miny Lou, który wpatrywał się w coś za jego plecami.
- Na co się lampisz? - zarechotał Horan, który już do nas dołączył. Spojrzałem w tą samą stronę. Woow. Niezła zmiana.
- Oooo. - wydusiłem, kiedy patrzyłem na swój obiekt westchnień. Stała do nas tyłem, żegnając się z jakimś gościem. Domyśliłem się, że to ten fryzjer.
- Blond? I końcówki?! - zarechotał James. - Serio? Przyznaję, nie myślałem, że to zrobisz!
Wzruszyła ramionami kiedy już się do nas odwróciła.
- Zakład to zakład, Słoneczko. - mruknęła do niego. - Wy wszyscy skończeni?
- Taa, od godziny. - zajęczał Liam, a Gabi wybuchnęła śmiechem.
- Ojej, jeszcze nikomu od czekania korona z głowy nie spadła. Czyli możemy iść. - nabijała się, wychodząc z salonu. A my cóż... Jak małe kaczuszki, jeden za drugim podążyliśmy za nią do samochodu.
Harry's POV
Podjechaliśmy pod ogromny dom. Naprawdę wielki. Po co jej tyle przestrzeni...
- Wow. Strasznie dużo miejsca potrzebujesz. - wydusił z siebie jako jedyny Lou, praktycznie wyjmując mi to z ust.. Gabi skomentowała nasze zawieszenie i jego wypowiedź krótkim wybuchem śmiechu.
- Chłopaki! W tym miejscu ma mieszkać siedem osób! Ale też jest tu hala i sala baletowa, żeby nie tracić czasu na dojazdy. Wszystkie grupy przyjeżdżają tutaj, więc są ogromne garderoby. Poza tym, trzymam tu wszystkie stroje z jakimi kiedykolwiek jakakolwiek moja grupa występowała, więc dochodzą nam do tego kolejne pomieszczenia. Jest też względnie małe, ale zajebiście wyposażone studio nagraniowe. No i ogromny pokój muzyczny i konferencyjny. Plus rzecz jasna normalna część, czyli kuchnia, dwa salony, jeden na górze drugi na dole, 10 sypialni z łazienkami i garderobami, świetna siłownia, pokój gier, jeszcze dodatkowe trzy łazienki i dwa gabinety. Obie części są rozdzielone, więc bez paniki. Jasna sprawa, można się między nimi przemieszczać. - skończyła opisywać. To że byliśmy w szoku to mało powiedziane.
- Czyli nie musisz się stąd wcale ruszać, żeby i tak wykonać całą swoją robotę? - spytał Zayn.
- Dokładnie o to chodziło. - mrugnęła do niego. - Wchodzimy! Wy musicie się rozejrzeć i wybrać sobie pokoje, zanim zacznie się parapetówka! - kontynuowała wchodząc do ogromnego domu. Widać było, że ten kto go projektował miał niezłe wyczucie. Salon był utrzymany w różnych odcieniach beżu i czerwieni. Podłoga wyłożona drewnem w różnych odcieniach. Kuchnia była trochę ciemniejsza, ale miała jasne kafelki. Na dole były jeszcze trzy sypialnie, które były dla gości jak się dowiedzieliśmy. Weszliśmy na górę i minęliśmy dwoje zamkniętych drzwi, za którymi znajdywały się gabinety. Przeszliśmy przez drugi salon, który był zupełnie inny. Potem weszliśmy do kolejnego korytarza wzdłuż którego znajdowały się drzwi. Przeszliśmy do samego końca i zaczęła.
- To tak. Ten pokój, jest Jamiego. - wskazała na pierwsze drzwi na końcu korytarza i je otworzyła. Zajrzeliśmy do środka. Pokój miał jasno szare ściany, poprzecinane czarnymi pasami na wszystkie strony. Biało czarne meble. Wielkie wodne łóżko z czarnego drewna pokryte szarostalową pościelą.
- Kto urządzał wam ten dom? - spytałem.
- Ja. - odpowiedziała. - Ogólnie projekt był wykonany już dwa miesiące temu. Przez ten czas jak siedziałam w szpitalu to go urządzałam. Wiecie, kolory meble i tak dalej. Mam nadzieję, że trafiłam w wasze gusta w waszych pokojach. - skończyła.
- Jesteś najlepsza. - powiedział James, kiedy już wyszliśmy i ucałował ją w czoło. Zrozumieliśmy, że on też jeszcze tu nie był, tylko siedział tam z nią... Nie ma jak prawdziwa przyjaźń. Wyszliśmy z pokoju Jamiego. Wskazała kolejne drzwi od końca.
- Ten pokój jest do wyboru. Ogarniając go, myślałam o tobie Zayn. - zaśmiała się kładąc rękę na ramieniu Zayna.
- No to wchodzimy. - zakomenderował. Rzeczywiście wnętrze do niego pasowało. Plus dowiedzieliśmy się, że wybór padł, kiedy ogarnęła, że tu wstawiła drugą co do wielkości garderobę. No tak, Malik i jego ciuchy...
- Świetny! - krzyknął ściskając ją. Wkrótce potem, zobaczyliśmy resztę pokoi. I każdy z nich był równie genialny i pasujący do każdego z nas jak poprzedni. Nie było mowy o żadnym wybieraniu. Widać było, że każdemu poświęciła dużo czasu, dowiadując się co kto z nas najbardziej lubi. Ostatnie drzwi należały do niej. Wpuściła nas. Był to bez wątpienia najmniejszy pokój, z powodu tego, że miała też gabinet. Ale z pewnością z największą garderobą w której wisiało setki ubrań, a butów miała jeszcze więcej. Widać było, że lubi ciemne kolory. Pokój miał czarne, czerwone i beżowe ściany. Na podłodze leżał ciemnoczerwony dywan z beżowymi akcentami. Dominowało wielkie łóżko z ciemną, czarną pościelą.
- A zapomniałam jeszcze wam powiedzieć, że tak jakby nazwijmy to w piwnicy jest basen i sala bilardowa. I sala imprezowa. Zanim zapytacie, to nie zamierzam ogarniać po jakiejkolwiek imprezie tego miejsca, ani też pozwolić, żeby coś takiego przeszkadzało mi, kiedy będę pisać, więc zrobiłam takie miejsce. Pod ziemią. - uśmiechnęła się diabelsko i zachichotała. Ale pomysł świetny.
- Wejść można d tej sali albo z domu, albo z zewnątrz. Goście, rzecz jasna wchodzą z dworu. Mamy pół godziny do rozpoczęcia, więc tą nazwijmy roboczą część ogarniemy jutro. Jamie już ogarnął dla was jakieś ciuchy, to idźcie do niego i spotykamy się tu za 20 minut, ok? - pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy od niej. Skierowaliśmy się do pokoju Jamesa. Po jakimś czasie miałem na sobie podobne ciuchy jak ostatnio, kiedy wyszedłem z Gabi. Wszyscy przebraliśmy się w jednym pokoju.
- Chłopaki... - zaczął James. - Tak, żeby było jasne... Wy wszyscy wiecie, że ja jestem gejem? - spytał z dziwną miną. Ta, ja już wiedziałem. I Zayn też, ale reszta... Dawno nie widziałem takiego szoku.
- Szczerze, to myślałem, że ty i Gabi to para... - zaczął Niall, a James spadł z krzesła zwijając się ze śmiechu.
- Dobra! - krzyknął Lou. - Wszyscy wszytko wiedzą, wychodzimy, nie?
I wyszliśmy. Na korytarzu zastaliśmy już Gabi, stojącą przy ścianie. Jedną rękę miała wyprostowaną i leżała ona na ścianie, a jedną nogę zgiętą w kolanie i butem opartym na ścianie. Ale jak ona był ubrana... Kurwa mać, czy to nie powinno być karalne? Jak we wszystkim, dosłownie wszystkim można było wyglądać tak seksownie?! Jasna, jeansowa, wiązana koszula a pod nią tylko zwykły czarny stanik, więc widać było jej skórę. Nieprzyzwoicie obcisłe ale normalne spodenki z ciemniejszego jeansu, czarne, masakrycznie wysokie szpiki. I usta. Krwistoczerwone usta. Jęknąłem.
- Pierwsi goście już są. Kto by pomyślał, żeby tak długo się ubierać. - westchnęła teatralnie i zaczęliśmy schodzić. Dzwonek zadzwonił jeszcze raz.
- James, wiesz jak wejść tam, od strony domu? - spytała, kierując się do drzwi wejściowych. - Teraz to tylko Sheeran. Wyjdę z nim i będziemy kierować wszystkich do tamtych drzwi.
- Dobra, to ja ogarnę dół. Chłopaki wy ze mną. - powiedział kiedy zniknęła za drzwiami. Ktoś mnie trącił w ramię.
- Stary, współczuję. - śmiał się Zayn.
- Czemu? - nie zrozumiałem.
- Nie okłamujmy się jesteś zainetresowny Gabi... Ten wieczór nie będzie dla ciebie zbyt przyjemny. - wyjaśnił James. Nie zamierzałem protestować. Juz czułem, że moje spodnie są za casne.
***
Impreza trwa od kilku godzin. Ale ja się dobrze nie bawię. Cały czas obserwuję ją tańczącą z kimś innym. Nigdy nie zdążam jej zaprosić, zanim nie zrobi tego ktoś inny. Koniec grzecznego chłopca. Złapałem jakąś dziewczynę i zacząłem się zbliżać do swojego celu.
- Odbijany stary. - wcisnąłęm laskę z którą tańczyłem w ramiona oszołomionego fościa, a sam złapałem Gabi.
- Czekałam na ciebie. - szepnęła zanim jej nadal czerwone usta opadły na moje.
- Za nami 12! Dwie części, bo tu się nie wszystko wyjaśniło :) Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. W razie pytań, wchodźcie na aska. Napewno zauważyłyście że rozdziały są dużo dłuższe od tych na początku i chyba takie pozostaną :) Jak myslicie, jakie to są "Sprawy"? Jak potoczy się to dalej? Czekam na wasze przypuszczenia! - czarna
CZYTASZ=SKOMENTUJ! :)
rozdział swietny
OdpowiedzUsuńHazza jaki napalony hahahaha
pisz tak dalej
do następnego
u la la.
OdpowiedzUsuńHarroldzie.
świetny
BLOND OMBRE :o spodziewałam się tylko zakrycia odrostów, ewentualnie podcięcia a tu takie halo!
OdpowiedzUsuńmusiało jej się nieźle nudzić w tym szpitalu, że urządziła całą chałupe xd no ale chociaż mają ładnie ;D
Sheeran? ale że Ed? Jaki ten świat mały! ^^
no i Harry, odważyłeś się na odbijanego, wowsia :dd a Gabi na ciebie czekała hihihiihih
czekam na drugą część! :))