-Dasz radę, tylko się postaraj. - mruczyła stojąc przed półką w sklepie. -Doskoczysz, przecież to tylko kilka centymetrów do cholery... - słyszałem przyglądając się drobnej dziewczynie, która skacząc próbowała dosięgnąć coś z górnej półki. Biedaczka starała się już przez dłuższą chwilę, więc postanowiłem jej pomóc. "Jakiś ty szarmancki" zakpiło moje drugie ja. No właśnie, właśnie. Podszedłem do nieznajomej.
-Nie potrzebujesz może pomocy? - spytałem z rozbawieniem w głosie, ale nic nie mogłem na to poradzić.
-O rany, pewnie. - dziewczyna z wdzięcznością odetchnęła i odwróciła się do mnie. Zdałem sobie sprawę, że nigdy nie widziałem kogoś takiego.
-Jestem Harry. - powiedziałem oszołomiony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz