James's POV
Wyszedłem z pokoju, kiedy o horendalnie wczesnej godzinie, czytaj 13, obudziły mnie hałasy z kuchni. Z czystej ciekawości, zszedłem na dół, zobaczyć kto tak wcześnie zwlekł się z wyra. Kiedy stanąłem w drzwiach do kuchni, ujrzałem gorszy bajzel niż w piwnicy na dole. Tommo, Horan i Sheeran byli za to odpowiedzialni.
- Módlcie się, żeby udało się wam to posprzątać zanim wstanie Gabriella. - jęknąłem, próbując wejść do pomieszczenia bez wbicia sobie żadnego szkła w stopę. Trudne zadanie, szczególnie że cała podłoga była usiana szklanymi odłamkami.
- Co wy rozwaliliście, że jest tyle szkła?! - usłyszałem zza siebie zszokowany głos Paynea.
- Noo... - zaczął Horan drapiąc się w kark z zakłopotania. - Wstałem wcześniej i poszedłem po Lou. I zeszliśmy na dół i pozbieraliśmy wszystkie butelki. I wnieśliśmy je tutaj...
- I pękły wam worki. - dokończył kolejny głos za mną. Damski. Ups. Mój Dzwoneczek wyminął mnie delikatnie stąpając po niebezpiecznej podłodze. Sięgnęła rękami i złapała się blatu, na którym chwilę później juz siedziała. Żaden z nas się poruszył. Ja czekałem na wybuch, który nie należał do najprzyjemniejszych. Ona jednak, zupełnie nie zwracając na nas uwagi, mając na twarzy głupi, szczęśliwy uśmieszek zaczęła jeść swoje płatki zbożowe z jogurtem. Wymieniłem zdziwione spojrzenie z Edem. Jakby zupełnie inna osoba wyszła dziś rano z jej łóżka. Po kilku chwilach wciąż niezręcznej ciszy, spojrzała na mnie.
- Nie zamierzam tego sprzątać. - oświadczyła zaskakując z blatu. Jej koszulka załopotała przy skoku. Chociaż, czy ona jest jej, to można by polemizować. Wyszła z kuchni ze swoją rozpoczętą miską i drugą nienapoczętą.
- Wiesz co? - Zwróciłem się do Eda z szerokim uśmiechem na twarzy. Na jego widniał podobny. - Wygląda na to że miałeś rację. - zachichotałem.
Wyszedłem z pokoju, kiedy o horendalnie wczesnej godzinie, czytaj 13, obudziły mnie hałasy z kuchni. Z czystej ciekawości, zszedłem na dół, zobaczyć kto tak wcześnie zwlekł się z wyra. Kiedy stanąłem w drzwiach do kuchni, ujrzałem gorszy bajzel niż w piwnicy na dole. Tommo, Horan i Sheeran byli za to odpowiedzialni.
- Módlcie się, żeby udało się wam to posprzątać zanim wstanie Gabriella. - jęknąłem, próbując wejść do pomieszczenia bez wbicia sobie żadnego szkła w stopę. Trudne zadanie, szczególnie że cała podłoga była usiana szklanymi odłamkami.
- Co wy rozwaliliście, że jest tyle szkła?! - usłyszałem zza siebie zszokowany głos Paynea.
- Noo... - zaczął Horan drapiąc się w kark z zakłopotania. - Wstałem wcześniej i poszedłem po Lou. I zeszliśmy na dół i pozbieraliśmy wszystkie butelki. I wnieśliśmy je tutaj...
- I pękły wam worki. - dokończył kolejny głos za mną. Damski. Ups. Mój Dzwoneczek wyminął mnie delikatnie stąpając po niebezpiecznej podłodze. Sięgnęła rękami i złapała się blatu, na którym chwilę później juz siedziała. Żaden z nas się poruszył. Ja czekałem na wybuch, który nie należał do najprzyjemniejszych. Ona jednak, zupełnie nie zwracając na nas uwagi, mając na twarzy głupi, szczęśliwy uśmieszek zaczęła jeść swoje płatki zbożowe z jogurtem. Wymieniłem zdziwione spojrzenie z Edem. Jakby zupełnie inna osoba wyszła dziś rano z jej łóżka. Po kilku chwilach wciąż niezręcznej ciszy, spojrzała na mnie.
- Nie zamierzam tego sprzątać. - oświadczyła zaskakując z blatu. Jej koszulka załopotała przy skoku. Chociaż, czy ona jest jej, to można by polemizować. Wyszła z kuchni ze swoją rozpoczętą miską i drugą nienapoczętą.
- Wiesz co? - Zwróciłem się do Eda z szerokim uśmiechem na twarzy. Na jego widniał podobny. - Wygląda na to że miałeś rację. - zachichotałem.
Harry's POV
Obudziłem się czując przyjemne ciepło, palce zaciskające się w moich włosach, nogi splątane z moimi i lekki ciężar dziewczyny leżącej na mojej piersi. Jej długie włosy rozsypane były po całym łóżku. Leżałem zachwycony. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że można być tak szczęśliwym. Zatopiony we własnych myślach, nie zauważyłem, że moja towarzyszka zaczyna się wiercić. "Nie budź się, nie budź." modliłem się. Niestety na próżno. Po chwili patrzyłem w śmiejące się do mnie, pełne uczuć stalowe oczy. Na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.
- Dzień dobry. - wymruczałem łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. Przerwała, nie pozwalając mi posunąć się dalej. Śmiejąc się oderwała od siebie moje lepkie łapy, tak zostały ochrzczone moje dłonie i wstała. Była naga. Całkowicie. Moje pożądanie szybko budziło się do życia, mimo że przed chwilą jeszcze błądziłem między snem a jawą. Pożerałem ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła za drzwiami pokoju ubrana w moją, wczorajszą bluzkę i kolejne czarne, koronkowe, zagrażające mojemu życiu poprzez zawał serca figi. Podniosłem się i założyłem na siebie to co mi zostało. Spowrotem walnąłem się na łóżko, zakładając ręce za głowę. Niedługo po tym drzwi uchyliły się delikatnie, a zza nich wyłoniła się głowa mojej dziewczyny ( nigdy nie przestanie to pięknie brzmieć).
- Pomożesz? - spytała wzrokiem wskazując na drzwi. Zerwałem się od razu i pomogłem jej wejść. W rękach trzymała dwie miseczki z płatkami.
- Dzięki. - odszepnąłem i wziąłem od niej jedna porcję. To było takie słodkie.
- Głosuję za tym, by dziś stąd nie wychodzić. - powiedziała, kiedy walnęła się na łóżko. Ledwo usłyszałem co powiedziała, bo zagapiłem się na fragmenty jej nagiego brzucha, kiedy mój t-shirt podjechał na jej ciele do góry.
- Czemu? - wymamrotałem nie odwracając wzroku od jej ciała. Zanim odpowiedziała, przeciągnęła się. To było już dla mnie stanowczo za dużo.
- Bo cała reszta tak się wzięła za sprzątanie, że narobili jeszcze większego bałaganu, a ja nie zamierzam go sprząta... O nie, nie nie. - przerwała, kiedy zacząłem do niej podchodzić. Moja samokontrola wisiała juz na włosku. Zaskoczyła z łóżka, tak że teraz ono nas dzieliło.
- Pościg? - wymruczałem, obniżając dolną wargę. - Bardzo mi się to podoba. - mruczałem dalej, nie odrywając spojrzenia od jej ciemniejących tęczówek i powoli zacząłem się do niej zbliżać. - Co będzie jak cię złapię? - kontynuowałem.
- Nic nie będzie. - zachichotała, idąc w przeciwną stronę utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. - Jestem obolała. - rzuciła, myśląc że mnie to powstrzyma.
- Damy radę. - szepnąłem i przemierzyłem łóżko w poprzek. Złapałem ja w tali i uniosłem wysoko w górę. Do moich uszu dobiegł głośny pisk. Przerzuciłem ja sobie przez ramię i skierowałem się spowrotem do łóżka.
- Nie! Harry! - piszczała. Rzuciłem ją na łóżko i przygniotłem swoim ciałem. Złączyłem nasze usta w namiętnym, pełnym pasji pocałunku. Wsunęła dłonie za pasek moich spodni i zaczęła je rozpinać. Moje ręce powędrowały pod jej t-shirt. Nakryłem nimi jej pełne piersi i zostałem nagrodzony cichym jakieś wydostającym się z jej ust. Swoje przeniosłem na jej szyję. Zacząłem ssać jej skórę, aby zostawić jej trwały znak. Palce jednej z jej dłoni zacisnęły się w moich włosach, kiedy pozbyłem się jej bluzki i przeniosłem usta na jedną z jej piersi. Druga natomiast bawiła się moim rozporkiem. Miała już problem z rozpięciem go. W końcu się jej udało i wzięła mnie w mocny uścisk. Mocno wciagnąłem powietrze do płuc. Nie zamierzałem pozostawić jej samej sobie. Nadal nie odrywając ust od jej piersi, moje dłonie zjechały wzdłuż jej boków i odnalazły koronkowy kawałek materiału. Zerwałem je z niej, zadrapując przez przypadek jej biodro. Moje palce powędrowały do jej kobiecości.
- Mówiłem Ci że damy radę. - wydyszałem w jej rozchylone usta, doznając rozkoszy.
- Powinnam ci bardziej ufać. - zachichotała i ułożyła głowę na moim spoconym ramieniu.
- A co do twojej propozycji... - zamruczałem jej do ucha, przy okazji przygryzając płatek jej ucha.
- Hmm? - mruknęła.
- Masz zupełną rację. Możemy dziś stąd nie wychodzić.
Obudziłem się czując przyjemne ciepło, palce zaciskające się w moich włosach, nogi splątane z moimi i lekki ciężar dziewczyny leżącej na mojej piersi. Jej długie włosy rozsypane były po całym łóżku. Leżałem zachwycony. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że można być tak szczęśliwym. Zatopiony we własnych myślach, nie zauważyłem, że moja towarzyszka zaczyna się wiercić. "Nie budź się, nie budź." modliłem się. Niestety na próżno. Po chwili patrzyłem w śmiejące się do mnie, pełne uczuć stalowe oczy. Na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.
- Dzień dobry. - wymruczałem łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. Przerwała, nie pozwalając mi posunąć się dalej. Śmiejąc się oderwała od siebie moje lepkie łapy, tak zostały ochrzczone moje dłonie i wstała. Była naga. Całkowicie. Moje pożądanie szybko budziło się do życia, mimo że przed chwilą jeszcze błądziłem między snem a jawą. Pożerałem ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła za drzwiami pokoju ubrana w moją, wczorajszą bluzkę i kolejne czarne, koronkowe, zagrażające mojemu życiu poprzez zawał serca figi. Podniosłem się i założyłem na siebie to co mi zostało. Spowrotem walnąłem się na łóżko, zakładając ręce za głowę. Niedługo po tym drzwi uchyliły się delikatnie, a zza nich wyłoniła się głowa mojej dziewczyny ( nigdy nie przestanie to pięknie brzmieć).
- Pomożesz? - spytała wzrokiem wskazując na drzwi. Zerwałem się od razu i pomogłem jej wejść. W rękach trzymała dwie miseczki z płatkami.
- Dzięki. - odszepnąłem i wziąłem od niej jedna porcję. To było takie słodkie.
- Głosuję za tym, by dziś stąd nie wychodzić. - powiedziała, kiedy walnęła się na łóżko. Ledwo usłyszałem co powiedziała, bo zagapiłem się na fragmenty jej nagiego brzucha, kiedy mój t-shirt podjechał na jej ciele do góry.
- Czemu? - wymamrotałem nie odwracając wzroku od jej ciała. Zanim odpowiedziała, przeciągnęła się. To było już dla mnie stanowczo za dużo.
- Bo cała reszta tak się wzięła za sprzątanie, że narobili jeszcze większego bałaganu, a ja nie zamierzam go sprząta... O nie, nie nie. - przerwała, kiedy zacząłem do niej podchodzić. Moja samokontrola wisiała juz na włosku. Zaskoczyła z łóżka, tak że teraz ono nas dzieliło.
- Pościg? - wymruczałem, obniżając dolną wargę. - Bardzo mi się to podoba. - mruczałem dalej, nie odrywając spojrzenia od jej ciemniejących tęczówek i powoli zacząłem się do niej zbliżać. - Co będzie jak cię złapię? - kontynuowałem.
- Nic nie będzie. - zachichotała, idąc w przeciwną stronę utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. - Jestem obolała. - rzuciła, myśląc że mnie to powstrzyma.
- Damy radę. - szepnąłem i przemierzyłem łóżko w poprzek. Złapałem ja w tali i uniosłem wysoko w górę. Do moich uszu dobiegł głośny pisk. Przerzuciłem ja sobie przez ramię i skierowałem się spowrotem do łóżka.
- Nie! Harry! - piszczała. Rzuciłem ją na łóżko i przygniotłem swoim ciałem. Złączyłem nasze usta w namiętnym, pełnym pasji pocałunku. Wsunęła dłonie za pasek moich spodni i zaczęła je rozpinać. Moje ręce powędrowały pod jej t-shirt. Nakryłem nimi jej pełne piersi i zostałem nagrodzony cichym jakieś wydostającym się z jej ust. Swoje przeniosłem na jej szyję. Zacząłem ssać jej skórę, aby zostawić jej trwały znak. Palce jednej z jej dłoni zacisnęły się w moich włosach, kiedy pozbyłem się jej bluzki i przeniosłem usta na jedną z jej piersi. Druga natomiast bawiła się moim rozporkiem. Miała już problem z rozpięciem go. W końcu się jej udało i wzięła mnie w mocny uścisk. Mocno wciagnąłem powietrze do płuc. Nie zamierzałem pozostawić jej samej sobie. Nadal nie odrywając ust od jej piersi, moje dłonie zjechały wzdłuż jej boków i odnalazły koronkowy kawałek materiału. Zerwałem je z niej, zadrapując przez przypadek jej biodro. Moje palce powędrowały do jej kobiecości.
- Mówiłem Ci że damy radę. - wydyszałem w jej rozchylone usta, doznając rozkoszy.
- Powinnam ci bardziej ufać. - zachichotała i ułożyła głowę na moim spoconym ramieniu.
- A co do twojej propozycji... - zamruczałem jej do ucha, przy okazji przygryzając płatek jej ucha.
- Hmm? - mruknęła.
- Masz zupełną rację. Możemy dziś stąd nie wychodzić.
- oswiadczam ze nie ma mnie w Polsce niestety, dlatego rozdział kolejny pojawi się najpóźniej w NASTĘPNY wtorek :) chociaż nie obiecuje, ale mogę zrobić niespodziankę, o której poinformuję na swoim tt. Ten rozdział jest nie poprawiony, pisany w drodze :) nikogo nie informowałam o num, zrobię to dopiero jak bd w Polsce. Do następnego :) - czarna
Ale jako że cię obserwuję to blogger mnie pięknie poinformował o nowym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńHoran + Tomlinson = nieszczęście. Serio? Serio chłopaki? Włożyliście masę szklanych butelek do pojedynczego worka i myśleliście że wszystko będzie w porządku? Niestety to tak nie działa.
Gabi się zakochała, tralalalala! I dlatego nie wybuchła, mimo że James mówił że zawsze by wybuchła w takiej sytuacji! Hyhyhy :3 Czuję, że coś się wydarzy niedobrego, że ich związek będzie miał jakiś moment krytyczny, ale na razie dobrze że jest dobrze! xd
Nie jesteś w Polsce? Gdzie ty mi tu podróżujesz? Świetny rozdział c: tylko czekać aż się coś spierdoli ♡
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;*
@happy_alexxx
No niestety nie :( Jestem w projekcie wymiany międzynarodowej :) dokładnie, tylko czekać :) koncepcja juz jest, ale miło byłoby usłyszeć jakieś przypuszczenia :)
Usuńdebile zniszcza wszystko.
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial.
zycze udanego wyjazdu
Dokładnie, dziękuję :))
UsuńO matko *-* Boski rozdział naprawdę! <3 Kocham Cię normalnie! Perspektywa Hazzy najbardziej mi się podobała z oczywistych powodów xD Gabi i Harry są taką słodką parą <3
OdpowiedzUsuńczekam na next x
@Liam_My_Loves
Świetne na prawdę kochammm
OdpowiedzUsuń